umarłam choć oddycham
jedno słowo...
i zapadłam się pod ziemię,
cichy wstyd zabił te odrobinę mnie,
która pozostała...
umarłam choć oddycham,
jestem ,choć mnie nie ma.
przez lustro wspomnień można mnie
zobaczyć,
bladą, wychudłą i z pustymi oczami.
Nie pomaga nic, nie pomagają proszki na zły
sen,
nie pomaga nikt...
Ja umarłam na zimnej pościeli
i czekam,aż przyjdzie sen...
wieczny sen...
co sprawi,że me serce przestanie bić...
bo rozerwane na kawałki smutkiem
niespełnienia...
Więc jak długo jeszcze pożyję
gdy mnie już nie ma?
po policzku płynie paląca dusze łza, jesteśmy we dwie:ona samotna i ja...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.