upadłem
na brooklinie smród przepoconych
skarpet
pomieszany z cukrową watą
daje odruch wymiotny
twoje zielone irlandzkie oczy patrzą z
pożądaniem
po każdym kieliszku whiskey piękniejsze
twoje ciało jest jak wyhaftowany gobelin
ale bez wartości
pod sukienka nigdy nie nosiłaś dziecka
po ostatniej setce mówię bye bye
a ty rozpinasz suwak
odsuwam się na dalszy plan
może nie dojrzysz pustych kieszeni
bo wiem że nie zdejmujesz jej za darmo
znowu zabierzesz mi kawałek duszy
ciało sprzedałem za pierwszym razem
autor
bolek wspanialy
Dodano: 2019-05-21 05:13:50
Ten wiersz przeczytano 3392 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (6)
Peel, czy da się jeszcze podnieść z upadku?
doskonałe metafory, choć smak gorzki
Kaźdy ma swój smak poźądania, któremu potrafi ulec.
Bardzo ciekawie.
Dobrze oddany upadek. Miłego dnia:)
namiastką trudno się cieszyć
Pozdrawiam
najlepiej omijać takie miejsca z daleka- wciągają.