Urodziny
Wyblakłe od czasu wspomnienia,
biało – czarny film,
ich uśmiech pełen cierpienia
znów rozdziera snu krzyk.
Jej usta czarne, jakże kochane,
jego oczy ciemne łzą zlane,
i Ty zachwiany rozlewasz wino
a sztywny biały obrus krzyczy
„nie”.
Ona kroi ciasto czekoladowe,
kryje pod rzęsami wstyd
i uśmiechem ściera strach,
który na kolana rzucał nas.
W rogu stoimy, za oknem liści śpiew,
latają wzburzone, wiatr kocha je,
jakby wiedziały, że dziś,
dziś jest wielki dzień.
Patrzymy sobie w oczy, milczymy,
chowamy myśli pod skórę,
wykrzywiamy usta zbruzdane cierpieniem
i nikt z nas się nie przyzna,
że ten czarno – biały film prawdą
jest.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.