Uwięziona...a za oknem tęcza.
Po dniu ciszy
wydobyłam z głębi siebie głos.
Zabrzmiał delikatnie i cicho,
jakby lękał się zabrzmieć donośnie.
Oczy zahaczyły o kształt
tej róży od Ciebie,
i tylko ręce bezwiednie opadły
w geście zwątpienia.
Nadal uwięziona, bezsilna
by uciec otworem ku życiu.
Trwam w zawieszeniu
w poplątaniu się miotam,
i nadal bez śladu poprawy.
I nagle tęcza za oknem...
popadłam w kolejne zamyślenie,
jak dosięgnąć jej strzępka.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.