VERTE!
Łzy alkoholu spływają powoli po ściankach
kielicha.
Znieczulam się przed bolesną operacją.
Zamaskowany oprawca podchodzi do mnie ze
skalpelem.
Ktoś mówi do niego: „Panie
akuszerze”.
Pierwsza rzecz, czynność na tym świecie:
Płacz, krzyk! Zachłysnąłem się
powietrzem.
Pierwsze odczucie na tym świecie:
Ból i chłód! Chcę wracać!
Ale zatrzaśnięto drzwi.
Klucznik wróci, na pewno, ale jeszcze nie
teraz.
Mam misję do spełnienia, chociaż nie zawsze
o niej pamiętam.
W zasadzie to zupełnie zapomniałem, po co
tu przybyłem.
Nie mam pewności czy kiedykolwiek
wiedziałem,
Bo i czas zmienił całkowicie swe
znaczenie…
A właściwie zaczął mieć jakiekolwiek.
Tymczasem podrosłem, miałem pierwszy
orgazm, zapuściłem brodę.
Prawdopodobnie ożenię się, będę miał
dzieci, a potem wnuki.
Stanę się sławny i bogaty.
Albo zostanę bezimiennym żebrakiem wśród
wymiocin tego świata.
Jednego jestem pewien, – że będę
czytał.
Od początku do końca jedną książkę, jeden
wiersz,
Utwór o jednej strofie pisany bez
możliwości ponownego przejrzenia.
A gdy dojdę do ostatniego rozdziału,
ostatniej strony, ostatniej linijki,
Będę miał nadzieję (być może złudną), że
ten, który otworzył mi drzwi, krzyknie:
„VERTE!”
Komentarze (1)
Hmmm... tylko tyle mgę powiedzieć :)