Volto Santo
Weronika ociera twarz Chrystusowi - stacja VI
Na imię mam Weronika.
Idę z tłumem, gęstnieje. Nie widzę
Ciebie.
Krzyki, wyzwiska i chrzęst broni.
Muszę zbliżyć się, spojrzeć w oczy
błotem zlepione, plwociną.
Przedzieram się, wreszcie jestem.
Ocieram miękkim bisiorem
ich złość z Twojego policzka;
szyderstwo, które głęboką wyżłobiło
bruzdę;
zazdrość do ust przyklejoną.
Przekręcam teraz chustę
na mniej skrwawioną stronę.
Z czoła zdejmuję pot - żywą czerwienią
nasiąka obraz odbity bólem.
Volto santo dręczone - nie wiem czy
wybaczysz.
Na imię mam Weronika.
Ja również Twoją twarz zeszpeciłam.
Komentarze (53)
chciej
Bardzo dobry wiersz. To "przekręcenie chusty na mniej
skrwawioną stronę"...
Pozdrawiam ciepło.
poszła za Jezusem z nadzieją, że o niej nie zapomni;)
A tak to widział K. Wojtyła;
"Stacja VI - I NAM WCIĄŻ PODBIEGAĆ, ABY OCIERAĆ TWĄ
TWARZ
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni
miłosierdzia dostąpią ...
Bo każdy na chuście serca - nosi Twoją Twarz,
ten, kto z czułością współczuł - Jezu Twojej ranie.
Jak Weronika otrzyma - Twój niezwykły znak
jeśli tylko podejdzie - gdyś pod krzyżem Panie.
Odwagi nam potrzeba - miłości i wiary,
by przytulić Jezusa - w cierniowej koronie,
gdy idzie umęczony - przez Golgotę świata,
zaciskając na krzyżu - pokrwawione dłonie.
I męstwa, aby stanąć - po stronie Chrystusa,
gdy tylu się wokoło - z Niego naigrywa,
gdy nie ma miejsca w świecie - dla niewinnych,
gdy cywilizacja śmierci - łamie boże prawa.
O! jakże jestem szczęśliwy - gdy widzę Twą twarz.
O! Dobry Jezu! gdy zamknę - w modlitwie powieki.
Wiem, że mnie przyjąłeś Panie - do swego serca
i nie opuścisz nigdy - już przez wszystkie wieki.
Bo Ty! wciąż jesteś z nami - umęczony Jezu,
ta świadomość jak cierniem - serca nam przenika.
Gdy przez codzienność, trudy - i golgotę życia,
niejedna idzie do Ciebie - z płaczem Weronika.
I nam wciąż podbiegać - aby ocierać Twą twarz,
gdy w bliźnich Jezu idziesz - drogą męczennika
i gdy biegniemy do Ciebie - z chustą miłości,
jak cierpieniem wzruszona - kiedyś Weronika".
Pracuję nad tymi tekstami i one żyją we mnie.Ty po
przeczytaniu Poematu-Boga-Człowieka masz szanse
napisać rozważania do wszystkich stacji.
Wiersz bardzo ładny i na dodatek tematyka
wielkopostna. Uwielbiam. O Weronice rozprawialiśmy
dosyć szczegółowo u Januszek w ubiegłym roku. Ja
dostałam linki do stron wyjaśniających tajemnicę
Weroniki. Odsyłam do niego.
https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=maria+valtorta+poe
mat+boga+cz%C5%82owieka+pdf
Ech? Obecny świat nigdy nie był i nie będzie piękny.
Bez wojen, głodu, zazdrości i nienawiści. Znamy naszą
historię mniej więcej od 4-6 tysięcy lat i nigdy tak
nie było:).
Dziwi mnie tylko fakt, że ciągle
pojawiają się wieszczący inaczej.
Tym razem Panie Misiu, nie jest osobisty. Starałam się
wczuć w rolę owej Weroniki. Tylko tyle.
Dzięki serdeczne za poczytanie.
Co ja tam wiem.Czyżby ateista? Wiersz o wierze, ale
mam przeczucie, że bardzo osobisty. Bardzo wyraziste
strofy. Pozdrawiam
Wiersz jest tylko wierszem
Miałam potrzebę coś takiego napisać, napisałam.
Rozważania: była -nie była, ocierała - nie ocierała -
pozostawiam mądrzejszym ode mnie. Jak napisałam
poniżej: wiem, że nic nie wiem.
A i Ci mądrzejsi - gówno w tym temacie wiedzą.
Gdybyśmy wszyscy starali się trzymać tego, o czym
mówił Jezus, świat byłby pięknym miejscem, bez głodu,
wojen, zawiści i nienawiści. Ale to utopia.
Dziękuję Łukaszu za rozwinięcie tematu.
DoroteK - dziękuję bardzo za komentarz.
Zwykle takie wiersze omijam. Pozwolę sobie na wyjątek.
Napisany ładnie, dobrze oddaje emocje.
Jeśli chodzi o przedmiot..
No cóż, podobno diabeł tkwi w szczegółach:)
Więc widzę płótno, na nim twarz.
Oczy, widać ich wyraźne kontury.
,,Krew, błoto i ślina,,(temat sporny) oddzielają
kontrastem spojówki
od białek, jakby chusta dotknęła otwartych.
(w dokładnie dwóch symetrycznych punktach, na miejscu
ogniskowania się wzroku ostało się najwięcej brudu).
Dalej, kosmyki włosów wyraźnie otarte po końcówki.
Żadnych zacieków, ostro jak na zdjęciu.
Zastanawiam się, czy tak wygląda płótno po przyłożeniu
do spływającej twarzy.
Czytam twierdzenia, że lica na płótnie pokrywają się z
turyńskim.
Patrzę w lewo, prawo, porównuję, powstaje pytanie;
Wierzyć oczom czy księżom.
Czytam dalej, szukam o Weronice ocierającej twarz
Jezusowi.
W Ewangelii nie znalazłem o tym słowa,
(o jej chuście też nie, dla jasności)
Nie pozwolono na inwazyjne badania,
tłumaczono, że twarz wyciągnięta z między szkiełek
blednie, traci kolor.
Dokonano badań promieniami Uv, podczerwinią
oraz ,,skanerem satelitarnym,, (cóż to
takiego?-przypuszczam
z niezbitym pyskiem, że nawet Wiktor nie wie)
Św. Skaner operowany przez św. Brunchildę wykazał,
że obraz jest święty.
(Źródło - Wikipedia)
Może to nie zabrzmi popularnie, ale
treść wiersza jest oparta na sfabrykownaym gadżecie
ośmieszającym sens treści chrześcijańskiej wiary.
(tylko osobiście dla mnie i nikogo za to nie spalę)
Jezus nie był tutaj po to, żeby malować Mu obrazy,
śpiewać o Nim pieśni, ani pisać wiersze.
Sam dokładnie sprecyzował po co
przyszedł. Mam pytanie, całkiem retoryczne;
Jak bardzo trudno jest się zgodzić z tym co mówił?
Pozdrawiam
a jeśli chcę,
od czasu do czasu posłuchać
to mój wybór:)
bądź
tak
mnie nie słuchaj
muszę przyznać, że zrobił na mnie ogromne wrażenie ten
wiersz, zwłaszcza ostatnie cztery wersy, które
praktycznie mogą funkcjonować jako odrębna całość
dziękuję Aniu
dzięki marcepani
Dobry, piękny, poruszający wiersz, skłaniający do
refleksji w tym jakże ważnym dla katolików czasie.
Czego więcej chcieć? Gratuluję:)