w...
Jakaś niezwyczajnie
mała
mi zjawiła się istota
kres chcąc złożyć
starym czasom
niejasnościom
poskramiając cały lęk
pewność sącząć
w każdy kawałek
istnienia
kroplami przelewała
morza
płatkami usypywała góry
nieporuszone
skały
onieśmieliła
niejedna sowa zasnęła
by świt powitać
oszołomiła splotem
i rozluźnieniem gęstości
atmosferycznie
niezmienna
ulotniła nas
i strąciła ptaki
nic się nie zmieniało
było tylko
lepsze
burząc nie niszczyła
nie rodziła też
zwierała uda
ludzkie
by otworzyć ramiona
pozamykała
słowa
i tak nas zostawiła.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.