...:::w imię ojca:::...
w imię ojca
i syna
i twoje
z małej litery pisane
abyś mógł modlić się za mnie
bezinteresownie
zmiłuj sie nade mną
wytrzymując mój wzrok
własnie tego w tym momencie
potrzebuję najbardziej
i świeć nade mną
latarką wiekuistą
bym nie zgubiła sie nagle
w pajęczynie korytarzy
Domu Strachu
i najważniejsze
nie wódź mnie
na pokuszenie
szczególnie wczesną jesienią
kiedy jabłka spadają z drzew
albo lepiej
wybaw od zła wszelkiego
jednym uśmiechem
bo ma moc zbawczą
większą niż jakikolwiek twórca
tej całej mojej boskiej rzeczywistości
wspinaj się na palce
to wystarczy żeby spojrzeć na swiat z innej
perspektywy
nigdy
nie przechodź na kolanach
przez labirynt życia
to dla nas
bóg, szatan i przeznaczenie
leżąc na obłoczku dymu z papierosów
rozgrywają partyjkę
być albo nie być
spójrz - dłonie otwieram na deszcz
by choć trochę mojej winy było
w samobójstwie słońca
i po strunach szaleństwa
przeciagam palce
do tej melodii
teraz
zaśpiewaj mi coś
coś co znam bardzo dobrze
najlepiej
Twoje imię
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.