Walka ze snem
Zaczynam kolejną podróż w krainę snu.
Jest na to najwyższy czas – zaczyna
świtać.
Kolejna noc, którą zaczyna nowo powstały
dzień.
Już nie widać gwiazd, jedynie księżyc
przypomina, że naprawdę jest noc.
Pierwsze promienie słońca przebijają się
przez szklaną zasłonę okien.
Zgrzeszyłem dziś… znów… nie
raz… na pewno.
Znów dziś zostałem zaskoczony.
Zaskoczyła mnie monotonna codzienność
– po raz kolejny.
Muszę do tego przywyknąć.
Otępiały umysł, jeszcze nie do końca
funkcjonuje jak powinien.
Już nie myślę o tym co, gdzie i kiedy.
Zaczynam penetrować własne wystraszone
myśli.
Nie mówią mi nic konkretnego.
Bezsilnie i bez pomysłu kłamią jak co
dnia.
Nakazują odpocząć, pozwolić odpocząć im.
Są naprawdę w fatalnym stanie.
Intensywnie pracują już ponad rok.
Intensywnie oszukują mnie już ponad rok.
A ja naiwnie kroczę dalej, pozwalam się
oszukiwać i nawet nie mam siły obruszyć się
gdy ktoś śmieje się z mojej odmienności i
bezsensownych układanek, które zawsze
układają się w jedną, spójną, szczęśliwą
całość.
Naprawdę pora zamknąć oczy, zmusić organizm
do racjonalnego myślenia.
Pora stoczyć walkę ze snem.
Oby w końcu zwycięską.
Jakub Wiktor Lewandowski 28.06.2007
Warszawa
Komentarze (1)
To brzmi jak oswojenie się ze swoimi myślami... A
bynajmniej tego starania. "Wyrzucanie słów" tak to
odbieram, gdyż ja sama tak czynie... ;)
Ale lubię tę formę pisania, którą jednak pozostawiam w
swoim pamiętniku ;)
Pozdrawiam i miłej nocy życzę.