Taniec umarłych przodków
(plemienne przekazy archaicznych metod ożywiania umarłych w tańcu )
Obserwowani cmentarnym spoczywaniem –
wyznaczeni sobą
W podziemnych węzłach zapomnianych
strumieni
Tańczą umarli przed smutnym refleksem
W granitowych nie mocach statyczności
W stwardniałych grobowcach mojej
wyobraźni
Oplatającej się wzajemnie pulsującymi
korzeniami krwi
Prowokatorskiego wyznania
Skąd nadbiega intuicji zamszowa miara
Nigdy zważyć nie zdoła nieświadomych snu
wartości
Odkąd wyruszyłem szukając martwych drzwi
Gdzie lśniło moje przed życiem ukryte
zapomniane istnienie
Pochowane w misteriach podziemnych miast
Gardenii
Zaciszne w tej mgle pojącej i kresy też
znajome
Choć między prozą nie doświadcza się takiej
wilgi
I dzikie zalążków owocnie kwitną w
niezdobytych sferach
Najdalej od nieprzygotowanego poznawania w
czasie
Mimo powodu przeszło setek tysięcy lat
W wielokrotnym niepokoju tylko brak wiedzy
sprawiał cierpienie
Lecz teraz wiem że nawet prostowanie
wszelkich przekazów
Nie wyjaśni ostatecznie sposobu w jakim to
roztańczone
Dawne pokolenie może istnieć nadal nie
nosząc już w sobie
Jakichkolwiek oznak znanego nam doczesnego
życia
( gdy gorące rytmy pradawnych kontynentów rozplątały pożar niekontrolowanej nocnej projekcji na mistycznej ścianie dymu zawieszając przemijanie w odrzuconej wyobraźni)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.