We wspólnej ofierze
Ból gniecie me piersi,
a wy – zawsze pierwsi,
gdzieś z tyłu stoicie,
i myślicie skrycie,
że wnet się pomyli,
nie da szansy chwili.
Głos podniosłem nagle,
cóż wymyślasz diable.
Ja nie podołam temu,
ja nie mogę… czemu.
Dam żałości radę,
uczynię paradę.
Śmiech wszem zapanował,
tragizm gdzieś się schował.
A ten, co już leży,
w przyjaźń nam uwierzył.
I poszliśmy razem,
Pod wspólnym obrazem.
I poszliśmy szczerze,
We wspólnej ofierze.
autor
Grand
Dodano: 2019-03-23 09:18:59
Ten wiersz przeczytano 395 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (4)
Mądrze i refleksyjnie :)
Takie życie...
Pozdrawiam Tadeuszu. :)
Ból gniecie me piersi,
a wy – zawsze pierwsi,
gdzieś z tyłu stoicie,
i myślicie skrycie,
że wnet się pomyli,
nie da szansy chwili.
Życiowe...
Pozdrawiam :)