westchnienia serca
Westchnienia
Lazurowe oczy nasycone rankiem,
co rzucał czerwoność na półsenne dachy.
Ranny chłód zadziwiał pomysłowym tańcem,
lekki wiatr powoli bladą noc dogaszał.
Jeszcze nie zdążyłaś zapomnieć oddechu,
kojących dotyków silnych męskich dłoni.
Chciwych ust gorących palących od
grzechu,
na myśl, że już ranek oczy łezkę ronią.
Słonce oświetliło zegary na wieży,
pojawił się uśmiech na szczęśliwych
ustach.
Pomyślałem sobie, trzeba w miłość
wierzyć,
roztańczony zefir zaszumiał i ustał.
Autro:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (4)
Jestem zachwycony; pięknie, delikatnie, lirycznie.
Pięknie Bolesławie, bardzo milutko
Pozdrawiam :)
Westchnienia serca to rzecz najcenniejsza
ładnie, lirycznie.