Wiatr
Na źdźbłach traw gra
tęskną melodię tamtych dni.
Bez fałszu choćby jednego
przy akompaniamencie szumu drzew.
Drzewa nim kołysane
do snu wieczystego gotowe,
jednak oka zmrużyć nie mogą
ciągle nim poruszane.
Na niebie chmury nim gnane
posłusznie lecą w dal
zbuntować się nie mogą
gdyż taki jest losu plan.
Podmuchem poderwany
piach w kurzawie ulatuje
choć złożony z wielu ziaren
bezsilny, porwany cicho pogwizduje.
Nagle wiatr ustaje,
trawy milkną
drzewa w szeregu stają
piach leży w milczeniu.
I tak sobie czekają
do rychłego wiatru powrotu.
Pójść z nim czy stawiać opór?
Sprawdź, nim dopadnie cię wieczny spokój.
Komentarze (1)
refleksyjnie i życiowo pozdrawiam