Widzę nas
Dla Pewnego Pana, który niegdyś kosmacił moje myśli.
Powiedz to!
Każ mi abym przestała
Bo widzę nas coraz wyraźniej
Gdzieś
Lecz gdzieś nie jest istotne...
Pośpiesz się!
Bo moje zdziwione
Tak nagłym pragnieniem
Usta
Już leniwie
A może raczej nieśmiało
Znaczą długą trasę
W miejscach
Gdzie przestają być już tylko ustami
A jedynie rozżarzonym
Mokrym śladem na twojej skórze
Nie patrz tak! Zrób coś...
Bo moje zziębnięte dłonie
Już dawno
Zjednały nas z naturą
A teraz rozpalone
Pod wrażeniem dotąd nieznanego
Miękkiego ciała
Krążą od bieguna do bieguna
Tam
Gdzie przestają być dłońmi
A tylko efemerycznym
Dotykiem w gorączce czułości
Nic nie mów. Nie puszczaj mnie!
Teraz gdy nasze źrenice
Są tak idealne i pełne
Wręcz można się w nich zgubić
Teraz gdy nawet nie wiem odkąd
Tkwisz głęboko
Gdzieś na dnie mych mórz
Ja zraszona drobnymi kropelkami
Twojego rozkosznego cudu
Biologii
Proszę Cię po cichutku
- Nic nie mów...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.