Wieczór na wsi
Różowe chmurki wyrosły z za drzew,
Zaczęły mocniej szumieć świerszcze
dogasające w wieczornym słońcu
Półmrok panował choć było jeszcze
Falował na wietrze zboża łan
Pomarańczowych wypukłości,
Gdzieniegdzie wystawał zielony
słup, skąpany wśród złocistości
Cykanie cięte warkotem
Ostatnich ciepłych dni
Zbyt złote było lato
Splamione farbą z malin
A drobne kałuże
Przykryły kołderką te zielone,
I bluza z wgiętych strun
Co na odwrót założone,
Polały tańczące płomienie
A głowa w gwiazdach szeroko
Tak bardzo nie chciała wracać,
Wolała od zgiełku i stresu
Od nowa się zatracać…
Z powodu, że jestem dyslektykiem z góry przepraszam za ewentualne błędy.
Komentarze (1)
Milo sie czytalo ten wiersz. +