Wieczorna kąpiel
Wyszłaś z wody naga
Niczym mityczna Afrodyta
Na brzeg pełen oczekiwania
A ja pożerając cię spojrzeniami
Opływam zmysłową nagość twego ciała
Które lubieżnie połyskuje wilgocią
To niesamowite
Że w kilku kroplach wody
Skóra tak wymownie lśni
Jak w kryształowym lustrze
W którym słońce ukryło swą twarz
Włosy twe zalotne
Rozrzucone wiatrem
Pomiędzy moimi spojrzeniami
Gubią się całe w domysłach
Tajemnica uśmiechu
Razem ze światłem
W kącikach ust żyje własnym życiem
A kwitnące słowami usta
Toną w zmysłowym szepcie warg
Pomiędzy palce dłoni
Wplatasz pachnącej skóry aksamit
Jedwabny w dotyku
Soczysty perlisty wilgotny
Będący pokusą i mieszający się
Z zapachem pożądania
Dzwony wyobraźni biją na alarm
A ja opływając cię wzrokiem
W ciszy znajduję te wszystkie słowa
Którymi pragnę opisać
Absolut
Robert Kruk, 19.06.2008r
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.