********
Czerwona stróżka krwi
Jak aksamit
Biegnie po gładkiej skórze
Brudząc jej bladość czerwienią
Ból
Przeszywa każdy skrawek ciała
Przepraszam, że tak wyszło
Przysięgam, nie chciałam
Zimno przeszywa dotkliwie
I chłodna żyletka też
Wszystko wydaje się zimne
Oprócz gorących łez
Opieram o ścianę swoją ciężką głowę
A ciemność spod stóp mi ucieka
Spadam w przepaść bez dna
Ofiara podłości człowieka...
Wybrałam śmierć
A tak strasznie się dłuży jej czas
Nie dałam sobie rady z problemami
Zakrywam swą twarz...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.