...***...
Tej, której błekit kwiatów na kartce ofiarowałem
Z błękitnego nieba, okrytego czernią
płaszcza nocy
Spłynął Anioł złocisty... olśniewający...
nagi... bosy
Kobiece kształty przybrał, aby olśnić moje
zmysły
Poczułem skurcz w sercu... jego zamiar
oczywisty
I przysiadł na skraju łoża... Nie... to ona
przysiadła
Poświata niebiańska gdzieś rozpłynęła się,
zbladła
Stała się przy mnie Kobietą, miłość swą
ofiarowała
I wszystko, co w niej tak piękne, całą sobą
mi dała
Zmysłów dotyk, ciała smak, emocji swych
lśnienie
Czułem, że jest wszystkim... że to moje
objawienie
A potem mgła Nas spowiła... otuleni jej
szkarłatem
Daliśmy sobie siebie... skryci przed złym
światem
I wypełniły się Nasze chwile... w eony
rozciągnięte
Nastały dni szczęścia, radością wielką
nasiąknięte
A kiedy już przyjdzie czas, kres wędrówki
nastanie
Jednością w dwóch ciałach wyjdziemy na
spotkanie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.