Wiersz dziewięćdziesiąty drugi
Ludzie ratujcie
jestem tu
na ulicy przy śmietniku
bieda wyrzuciła mnie
z domu i pozbawiła wszystkiego
ludzie ratujcie
nie mam gdzie spać
nie mam co jeść
ja potrzebuję tylko
waszej bliskości
ciepłego słowa
zrozumienia przytulenia
bo to ceniejsze
od pieniędzy
a wy przechodzicie obok
nazywając mnie
żebrakiem
śmieciem
dlaczego nie widzicie
we mnie człowieka
czy aż tak wam zbrzydłem
pyta od wieków
on współczesny biedak
ludzie obudźmy się
bo wybije godzina
sądu Bożego
i taka miarą
jaką my daliśmy
nam dadzą
i nie dziwmy się
że dostaniemy
za mało
Komentarze (11)
Jak wszyscy to i ja:-) :-) :-)
To i ja wpadłam do skromnisia, pochwalić wiersz:-)
Tak Ewcia tak już mam że skromniś
Dobry, bardzo dobry przekaz.
Pozdrawiam.
Skromniś:)))
Cóż powiedzieć Ewcia i Celinka takie dwie miłe fanki
tylko nie wiem czy zasłużyłem na tak piekne i
sympatyczne fanki
Bez zapraszana wstępuje, ale ostatnio z czasem u mnie
krucho:))
Teraz wpadła druga fanka :)))))pozdrawiam
i zapraszam moja ulubiona fanke do lektury wierszy
moich których jeszcze nie czytala powiny sie
spodobac:)
A ja dziekuję mojej ulubionej fance za miłe słowa i
rowniez pozdrawiam
Bardzo aktualny ten wiersz. Swojej biedy jakoś nie
dostrzegamy, ale nasza empatia dla uchodźców
zdumiewa:) Pozdrawiam mojego ulubionego poetę, który
ma zawsze coś ciekawego do powiedzenia:)