Wiersz sto trzydziesty dziewiąty
Panie doktorze
jestem chory
na miłość
amorek był ślepy
musiał minąć się z celem
wypuścił strzałę i przyszła
nieodwzajemniona i odrzucona miłość
poszedłem do świętego Walentego
a on nie miał czasu
rzekł tylko
nic nie poradzę
głos zabrał doktor
nie ma leku na miłość
nie potrzebujesz
zastrzyku ani karetki
żadna aspiryna tu nie pomoże
są leki
na grypę anginę
ale na miłość nie ma
jak to zapytałem
to jest śmiertelna
i zaraźliwa choroba
czasem boli
dołuję
a nawet zabija
ale ma też
pozytywne działanie
gdy dwa serca
się kochają
a twoja odrzucona miłość
no cóż
idź czas ją wyleczy
Komentarze (4)
Mądra myśl
Lubię Twoje wiersze. Ten jest równie ciekawy.Popraw
dołuje:)
niezłych perypetii może napytać ta choroba
(...)a twoja odrzucona miłość
no cóż
idź czas ją wyleczy
I to jedna z trzech prawd, a nawet dwie, ale ta
trzecia na pewno nie - według ks. Tischnera.
Uśmiech ślę:)