Wigilijne wyznanie
Chciałam ubiec innych i z samego rana
Poszłam do stajenki, do małego Pana.
Było cicho wkoło, jak to rankiem bywa.
Podeszłam na palcach skruszona i tkliwa.
Wyciągnęłam rękę do Bożej Dzieciny,
A tam pusty żłóbek: Panie mój, jedyny!
Gdzieżeś się nam podział, co się z Tobą
stało?
Ktoś ukradł w wigilię Dziecineczkę małą?
Może chciał przytulić, pokazać rodzinie?
I znów ją położy, i w sianko zawinie?
Tylko chwilę zajmie Dzieciątkiem
wzruszenie.
Potem w zimnej szopie znów znajdzie
schronienie.
Więc zamykam oczy, zanurzam się w ciszę,
Zanim gwar pasterki, śpiew kolęd
usłyszę,
Zanim przyjdą dzieci pod szopkę do Pana,
Chcę Mu coś obiecać w wigilię od rana.
Będę tutaj czekać może i rok cały,
Aż się w moim sercu zrodzi Jezus mały.
Bo ten żłóbek pusty to nie sprawka
ludzi,
Tylko mojej pychy, która z rana budzi.
Komentarze (1)
świetne i bardzo mądre... oby w każdym z nas narodził
się Jezus :-)