Wołanie z Czachtic
Jednoosobowa widownia
Za krwawą kurtyną
Jako jedyna widzi i słyszy
Jęki wyjącego obłędu
Przy towarzyszących pochodniach
Odczytuje woń złych czynów
Metaliczny smak żelaznej dziewicy
Smagania nożyc w powietrzu
Krople potu przygniatają ciało
Pościel płonie koszmarem wyobraźni
Nagle sen ten dziwny przerwało
Jak gdyby ciche wołanie z Czachtic
Blada na swym posłaniu
Uspokaja się w drżących słowach
Wciąż czując zapach metalu
„Śpij już, nikt przecież nie
woła...”
Komentarze (2)
barwna postać Elżbiety Batory w pięknym wierszu:)
Śliczny wiersz. :)