Wykłady szalonego naukowca-...
Kolejny wykład, mam nadzieję, że będziecie obecnymi słuchaczami.
"Wykłady szalonego naukowca- Noworoczne
orędzie".
08.01.2018r. poniedziałek 11:16:00
Szanowni państwo, witam państwa na
dziewiętnastym moim wykładzie z cyklu, co
szalony naukowiec rzecze.
Wracacie powoli rozleniwieni na uczelniane
pielesze, czytacie też, co ja tutaj
piszę,
gadam i pokazuję, taka wasza studencka
misja. Pierwszy raz widzimy się w tym Nowym
Roku, więc życzę by nie było przykrości, a
w indeksach piątki uśmiechnięte oraz
czwóreczki świadczące o sukcesie. Niech mój
wykład do waszych małżowin usznych się
niesie.
Wiecie, że w styczniu potrzeba radości, w
lutym miłości, bo walentynki i pierwsze
przed wiosenne motylki. W marcu potrzeba
pogody, bo nowy semestr wystartuje, a w
kwietniu święta, więc sporo swobody. Maj
niech wam zakwitnie, bo dziewczyny nóżki
pokażą, a czerwiec niech bryka, będzie
kolejna sesja. W lipcu każdy grilla
przypali, a w sierpniu znów rozpali. We
wrześniu życzę szczęścia bez liku, nie ma
sesji poprawkowej, każdy ma wpis w
dzienniku, czyli w indeksie. W październiku
podobnie jak we wrześniu, początek nowego
roku akademickiego, więc są jeszcze nieco
luzu, w listopadzie, gdy was nauka zauroczy
niech wam myśl do świąt i do sesji znów
przeskoczy. A w grudniu po południu będą
znów wigiliki i kserowane notatki przez
sesyjką.
A teraz mamy styczeń, więc zakuwajta, bo
ledwo trója w waszych indeksach się majta.
Teraz życzę wam siły, bo to ważna sprawa i
ustawi wam cały rok. Pamiętajcie o
sukcesach minionych dwunastu miesiącach i
zacznijcie pracować nad nowymi sukcesami.
Teraz z innej beczki wam popaplam nieco.
Niedawno czytałem o świętym Marcinie, t był
artykuł z racji jedenastego listopada.
Pisano tam, że, gdy chciano nadać mu sakrę
biskupią, a on tego przecież nie chciał to
ukrył się przed wysłannikami papieża.
Jednak pewna gęś, która uparcie gęgała
zdradziła jego kryjówkę. I dlatego też z
czasem pojawił się powiedzenie, że "Na
świętego Marcina Gęsina".
Później smaki jak kobieta w ciąży dostałem
i gęsinę pieczoną w cydrze przygotowałem. O
widzę jak wam ślinka leci, a panowie patrzą
na panie, by przygotowały, a panie na
panów, bo w kuchni obie płci mają równość,
o czym świadczy chociażby ostatnia edycja
Master Chefa i wysokie loty kucharzy
amatorów z Górnego Śląska i Dolnego Śląska.
Ok, nie patrzcie tak na mnie, podam wam w
tym nietypowym wykładzie ów przepis na
gęsinę w cydrze, ale możecie pozmieniać na
swoją nutę. Ja z racji abstynencji
pominąłem cydr (śmiech na sali).
Podstawą jest oczywiście gęś, bez niej nie
da rady, a nawet kaczka jej nie zastąpi i
nie zagra dobrze jej roli. Ok mamy już gęś,
to teraz dwie łyżeczki suszonego majeranku,
a także niezastąpiona sól i towarzyszący
jej pieprz. Niby powinny być dwie szklanki
cydru, ja abstynent to wziąłem mleko, a
może sok owocowy, nie pamiętam (śmiech na
sali).
Ważne jest byście wieczorem,
poprzedzającym pieczenie mieli gęś (śmiech
prowadzącego), musicie ją umyć, bo wiadomo
nie ładnie brudnym siadać do posiłku.
Należy gęś osuszyć, bo jeszcze przez noc
wam się przeziębi, a potem robimy jej
masażyk, czyli nacieramy ją przyprawami,
można zacząć od plecków dla relaksu. Ona
taka od masaży rozgrzana trafia na
dwanaście godzin do lodówki, pewnie
zgłodniała to wam nieco sera albo czegoś
podskubie. Na dwie godziny przez solarium,
czyli pieczeniem należy ją wyjąć z
chłodnego miejsca, by się nie przeziębiła.
Potem zalewamy ją cydrem, wiadomo, alkohol
rozgrzewa i znieczula oraz wstawić do
solarium, czyli piekarnika. Początkowo
robimy saunę, temperatura odpowiednia sto
sześćdziesiąt stopni Celsjusza. No i niech
zażywa tego SPA, aż zrobi się miękka. W
połowie pieczenia odwracamy ją z brzuszka
na plecki, by opalenizna była równiutka.
Cały proces sauna i solarium to dwie i pół
godziny. Pewnie wtedy smaczna i mięciutka
zakochana w was będzie miała nóżki jak z
waty. Także będzie gotowa do skonsumowania
tego związku. Dobrze jej będzie, gdy
zaprosicie do tej namiętnej, pełnej
uniesień biesiady czerwoną kapustę oraz
kluski śląskie. Prawdopodobnie owa gęś jest
miłośniczką tejże gwary.
O widzę, że studenci i studentki
rozpłynęli się w wyobrażeniu gęsiej uczty
to może powoli zakończymy ów wykład, a i ja
głodny się zrobiłem. Hmmm, może wyskoczymy
wspólnie na kebsa? Niedaleko uczelni jest
foodtruck, a w nim na pewno jakiś kebabik
się znajdzie.
Dziękuję, że jesteście i zapraszam ponownie :)
Komentarze (19)
:)) od ucha do ucha.
Pozdrawiam:)
Dobre, tyle tylko że, co studenci z gęsią mają
wspólnego ? No chyba żeby - pióra :))
Pozdrawiam.
Za gęsiną nie przepadam za to kaczuszka w jabłuszkach
pieczona jest super...ale się rozpisał.Pozdrawiam.
Zrobiłeś mi apetyt szalony naukowcu, a ja chcę
schudnąć. Dziękuję za przypomnienie studenckich
czasów. To był najpiękniejszy odcinek mojego życia.
Pozdrawiam serdecznie w oczekiwaniu na jeszcze
bardziej szalonego naukowca. :)
Fajny:)pozdrawiam serdecznie:)
Kolejny fajnie podany...
+ Pozdrawiam
baaaardzo uśmiechnięty tekst :)))))
Kebabik z gęsi:))może jakiś przepis:))
Pozdrawiam Amorku:)
Dołączę do _weny_!
AMORKU
Pozdrawiam!
Ukłony!
dobry wiersz pozdrawiam
Na takim wykładzie na pewno studencik lachy nie
kładzie, bo od samego słuchania można dostać gęsiej
skórki... pozdrawiam soczyście - oczywiście
Dziękuję za możliwość wzięcia udziału w akademickim
wykładzie :) +++
Podziwiam.
Rewelacyjnie, podziwiam :)
Miłego dnia Amorku :)
Amor-ku i jak Cię nie lubić, kiedy piszesz takie
teksty :)
Pozdrawiam :)