wyprzedaż na zakręcie
mam szarość dnia
do sprzedania
i księżyc zaćmiony
w oleandrach
sadzawkę bez żab
ale z ciężarem cieni
myją w niej twarze
niedoszłe sny
wczorajsze pranie
schnie z żalu po udach
samotne kapcie wystają
w przecinkach bram
teraz sprzedam wszystko
nawet to co chciałem
zachować na pamięć
a co utonęło w słoju
z ogórkami na kaca
Komentarze (6)
Sprzedaż nie sprzedasz...nie powiem na zdrowie...
ciekawie i z pazurem
z takich stanów na szczęście się wychodzi, trzeba
odnaleźć tylko samego siebie w świecie absurdu... po
każdym zakręcie jest długa prosta...
MISTRZU REWELACJA :))))
nie sprzedasz bo i tak na dnie duszy jest
nadzieja,ciekawy wiersz
jak każdy człowiek ma coś do sprzedania...szarość
dnia... swoje smutki...ale w słoiku po ogórkach tkwi
nadzieja ...a to ona trzyma nas przy życiu
....pozdrawiam ciepło
"a ja jestem na zakręcie, proszę pana":) super wiersz