Wyznanie maczo Bolesława
WYZNANIE MACZO BOLESŁAWA
Spotkaliśmy się nad morzem,
wiedziałem że to ona.
Podjechała białym wozem,
bryka była wypasiona.
Zagadałem słuchaj mała ,
czy zaparkować obok mogę?
Ona wielką damę grała,
i pokazała mi drogę.
Nie spławiła mnie kocica,
bo ja lubię tak się bawić.
Taka piękna anielica ,
i by chciała mnie tu spławić?
Bo ja jestem właśnie maczo!
I nie do mnie takie gadki !
Jak ja zagram wszystkie skaczą ,
wolne , panny i mężatki .
Więc ja mówię foczko mała,
może zechcesz za rapować.
A ona roześmiana cała,
no możesz spróbować !
Jaka miła sobie myślę,
chyba będzie ulegała.
Pewnie widzi we mnie maczo ?
Co za kotka taka mała.
Wiec podchodzę do anioła,
i zagadać jeszcze chciałem.
A tu patrzę ręka goła
tego ciosu się nie spodziewałem.
I chwytam się za krocze,
a gwiazdy w koło świecą.
Chyba krwią jeszcze nie broczę,
najgorzej gdy inni się zlecą.
Gdy leżałem tak bezbronny,
ona do mnie zagadała :
może jeszcze jeden dolny,
potrenować sobie chciała.
Gdyby nie to że jest kobietą,
i niewinne jak kruszyna.
Zwiodła mnie myślą tajemną,
ale co to za dziewczyna !
I wybaczę jej ten cios,
może nie był zamierzony ?
Ach ten jej łagodny głos,
chciałaby abym był zniechęcony.
Ale we mnie dusza maczo,
co tak łatwo się nie zgina.
Dookoła wszyscy skaczą,
i skakać będzie ta dziewczyna.
I taktykę zmienić muszę,
by nie dostać od niej lania.
Taka bużka jak okruszek,
a figura jak ta łania.
Wezmę kwiatka czekoladki ,
i zagadać twórczo muszę.
Potem szampan no i gatki,
do wszystkiego pannę skuszę.
Jak myślałem tak zrobiłem,
poszło szybko całkiem gładko .
Damę do łóżka zwabiłem,
potem szampan z czekoladką.
No i myślę dość zabawy ,
teraz sprawę dopiąć muszę.
Patrzę w oczy jak ciekawy,
zaraz wszystkie lody skruszę.
A tu macam co u licha?
Pod stringami jakieś twarde?
Czy tu wpadła jakaś kicha?
albo panna trzyma gardę?
Ale ona tak uległa,
lewą nogą przydusiła.
Ta bestia tak przebiegła,
mało mnie nie zgwałciła.
I tak się szamotałem ,
aby wyrwać się z opresji.
Nawet buty zostawiłem,
a nie wspomnę o depresji.
Teraz myślę miałem szczęście,
miała być piękna kobita,
I zbadałem to doszczętnie,
a to był transwestyta.
Więc pamiętajcie moi mili ,
jak maczo zostać chcecie .
Żebyście nie żałowali tej chwili,
bo czasem na transwestytę wpadniecie......
Komentarze (4)
Mało wysmakowana historia.
Takim maczo nie chciałbym być .Niezła humoreska
.........
mnie też te gatki zaintrygowały ;-) humorystyczny
wierszyk, lekko go doszlifować i będzie niezła farsa
:-)
Bardzo zabawna przygoda, fajnie napisane,
tylko nie jestem pewna czy przy szampanie
kusisz gatkami czy gadkami? Pozdrawiam.