wzgórze odkupienia
Chcieli dożyć swoich lat
Ale spaleni zamienieni w pył
Rozwiani wiatrem ulecieli w podmuchu
słów
Zaorane wzgórza marzeń
Żyję bo mam dla kogo żyć.
W sercu jednej, a nie stu
Adam budząc się ze snu
od Boga otrzymał wyśniony cud.
A Ty pojawiłaś się tylko na chwile, wyrwana
z jego snu
Gdy będę umierał umrę dla Ciebie
Razem z drzewami, które chciały dożyć
swoich lat
Zamknę oczy, krótka noc i długi dzień
Czekając na wyśniony cud
Zasnęły na zawsze wspomnienia przyszłych
snów
Sto niewypowiedzianych słów
Zamknięte oczy
To był cud, że zszedłem z ich ust
Żyję bo mam dla kogo żyć.
W sercu jednej, a nie stu
Adam budząc się ze snu
od Boga otrzymał wyśniony cud.
A Ty pojawiłaś się tylko na chwile, wyrwana
z jego snu
Gdy będę umierał umrę dla Ciebie
Razem z drzewami, które chciały dożyć
swoich lat
Zamknę oczy, krótka noc i długi dzień
Czekając na wyśniony cud
Spalone usta od potoku modlitewnych
jęków
Krótkie dni i długie noce
spalone drzewa pooranych wzgórz
Zegar tyka odmierzając rozstań czas
Żyję bo mam dla kogo żyć.
W sercu jednej, a nie stu
Adam budząc się ze snu
od Boga otrzymał wyśniony cud.
A Ty pojawiłaś się tylko na chwile, wyrwana
z jego snu
Gdy będę umierał umrę dla Ciebie
Razem z drzewami, które chciały dożyć
swoich lat
Zamknę oczy, krótka noc i długi dzień
Czekając na wyśniony cud
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.