Zakochana w potworze...
Spotkałam go w szary dzień
Taki przystojny i tajemniczy
Spojrzał mi prosto w oczy
I poczułam wtedy to coś...
Wpadłam w silne ramiona
Całowałam krwawe usta
Miotające dookoła pociskami
Z trujących ludzi słów...
Czułam się bezpiecznie
I tak opętanie wściekle...
Pomyślałam to jest miłość
A ona działa jak narkotyk
Czarna opaska opadła mi
Na oczy-wzburzony ocean
Z miłości do niego i zaślepienia
Zabiłam...człowieka...w sobie...
I pozwoliłam wyjść na zewnątrz
Zgłodniałemu i szalonemu wilkowi
Dopiero teraz gdy wilk skomli
Nad kolejnym przyjaciela grobem
Dopiero teraz rozumiem że imię
Tego którego przyjęłam do siebie
I serce swe z radością oddałam
Że imię to brzmi...Gniew...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.