zaloty
Poznałem dziewczynę przy koszeniu trawy,
zaprosić ją chciałem do wspólnej zabawy.
Chodźże do mnie miła, co tak sama
stoisz?
Mojego kosiska chyba się nie boisz.
- Nie pójdę do ciebie stroisz sobie
żarty
długo ci się starać byś był dużo warty.
Cóż to za stylisko? Raczej kozik tępy,
musisz mieć coś więcej aby mnie
zachęcić.
Spłonęło mi lico na jej harde słowa,
zabolała dusza, ukłuła odmowa.
Idź tańcować z diabłem jeśli taka wola
on ciebie uwiedzie, to jest jego rola.
- Oj ty biedny człeku, co mnie straszysz
czartem.
Uwiodłam już biesa, też był mało warty.
Tu nie o to chodzi by się przespać razem
lecz gdy już się zwiążesz, masz czynić co
każę.
Cóż miałem powiedzieć zacisnąłem zęby,
nie będę wszak darmo strzępił sobie
gęby.
Chłopu się wydaje, że to on prym wodzi
jednak w tym układzie kobieta dowodzi.
Argo.
Komentarze (17)
i nici z zalotów
*ukłuła
Końskie zaloty i niebanalne spraw obroty.