zamienione w nieżyzne połacie
przy nikim nie palę, więc nie struję
dymem
z kartek, które się we mnie spopielają
wolno
i spadają jak płatki. wybielają pola
pamięci trudnopalnej - niechcianej -
niczyjej.
na niwie tej białości stąpam
nieostrożnie;
zaciągam się śladami smaków i zapachów -
wnikają w moje płuca jak minione lato,
pełzające po skórze językami ognia,
bo przecież było słońce, gdzieś musiało
płonąć -
ten popiół pod stopami pod uwagę biorąc.
Komentarze (57)
Leonie, czy muszę wyjaśniać, że są różne pory? Pory
życia też. Nie wierzę, że czytasz wyłącznie tak
dosłownie ;)
nie wierzę ci że wspomnienia tak prędko znikają
powiedzmy rok dwa dziesięć tak ale letnie już to by
było przykre
Pozdrawiam serdecznie, Maja :)
ciekawa refleksja o.....mijaniu, wspomnieniu...
pozdrawiam
Krzychno, literki oglądałeś?;)
Dzieki bardzo :)
Z przyjemnością czytałem ( a także oglądałem)
Pozdrawiam:)
I ja Ciebie serdecznie... Miłego, Ziu-ko :)
Moc serdeczności Elu:)) Świetny wiersz... pozdrawiam:)
marcepani, dziękuję :)
Serdecznosci :)
pięknie, acz smutno, refleksja bynajmniej
nietuzinkowa, a język i styl - prima sort :)
:)
"+"
Dziękuję bardzo, Aniu. Miłego popołudnia i wieczoru :)
Piękna melancholia Elu...
Dziękuje serdecznie za Wasze czytania :) Miło, że
wierszyk zatrzymał. :)
PS. Mily... :)