Zamykam oczy i czuję...
Co we mnie jest naprawdę?
Oprócz miliona tkanek
z połączonych komórek
na całym ciele, na skórze,
we włosach i pod skórą?
Myśli, utkane ze wspomnień?
Podeptane marzenia,
spod nóg wyłuskane, wydarte,
spod chłodnego kamienia?
Niebo, zbyt ciężkie, twarde,
z księżycem okaleczonym
przez ptaki złowieszcze, drapieżne,
krążące nad miastem moim?
Słowa, w których dojrzewam,
rosnę, maleję, umieram,
i wpuszczam je jak korzenie,
w ziemię, w którą się zmienię?
Drzewa w zieleni i kwiatach,
pąsowe róże w ogrodzie?
Imię siostry i brata,
dziecko, gdy tuli się do mnie?
Cieszy mnie to że jestem,
choć czasem przeraża i boli...
Cokolwiek jest we mnie naprawdę
wiem, jest mi przeznaczone..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.