W ZASIEGU MOICH DŁONI...
...z zyciem jej do twarzy...
Sprzyja mi noc...jest wtedy cicho...
nawet myszy w kącie zasneły...
opetana rysuje jego oczy,
ołowkiem bez rysika,
mysli podswiadomosci, błagaja o pauze...
temperuje ołowek, rozkładam sztaluge,
przec jego ciało patrze wzrokiem błednych
zrenic...
zar wiosennego tonu winorosli,
to jest namiatska miłosci...
spazmatycznie w głab dnia pełzne,
nie usłyszysz mych słow,
lecz echo duszy mej spotkasz...
płaczesz w sobie - lecz na zewnatrz
zimny,
w zasiegu moich dłoni,
powoli wcielam marzenia,
...ukochałam zycie
i nie pozwole mu umrzec,
by niepamietac chwil gdy Bog dał mi
siły...
kocham cie zycie....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.