Zawsze się trafi.
Zawsze się trafi nam mądrala,
który uwielbia wciąż rozwalać.
Niszczy z rozkoszą i zawzięcie,
innych rozsądne przedsięwzięcie.
Wali po oczach, też kaleczy,
bo ma dążenie by niweczyć.
Trwonić umysłu ludzi dzieło,
co to się z niego nie poczęło.
Łamiąc zasady , które jemu,
służyć nie mogą już niczemu.
Bo ma rozumek taki tyci,
że owe czyny chcą zachwycić,
i cieszyć durnia, bo z zasady,
innym podołać nie da rady.
Ale najgorsza jest w tym treść,
gdyż my musimy to – to znieść.
Godzić na wady, nie dostrzegać,
jakim to gościem jest lebiega.
Jakie to zero, zwyczajne nic,
żadna figura, normalny pic.
Lecz jak się trafi, to my sami,
poparcie damy mu głosami.
Bo dużo krzyczy, zawsze spręża,
pozując na mądrego męża.
Po czasie twarz pokaże swoją,
za którą inne czyny stoją.
A nam zasłona nim opadnie,
będziemy dalej siedzieć na dnie.
I patrzeć jak ten, ów mądrala,
porządek znowu chce rozwalać.
Burząc z rozkoszą i zawzięcie,
ludzi rozsądne przedsięwzięcie.
Wali po oczach coraz śmielej,
tak zakochany w własnym dziele.
Komentarze (2)
Jak zwykle super. Wiersz napisany po mistrzowsku. Aż
człowiek zły, że taki ktoś
kogo opisałeś chodzi po świecie - niestety.
Duży plus.
Hmm...wiersz odkrywa słabości..Pasuje do każdej
sytuacji naszego życia ... mądre i prawdziwe
refleksje...