zegnaj 2007...
jak wiele czlowiek potrafi zniesc przez caly okragly rok...
czerwone wino w reku
trzymam...wspominam...bilans
zyskow..strat..
tych drugich wiecej bylo tak wplotlo sie
zle i ciemne..
styczen goracym sercem zawital,w lutym lzy
lalam nad tym co sie skonczylo
plakalam..marzec spelnil marzenia i sie
nowa miloscia napawalam...kwiecien byl
czasem kariery...w maju pozegnalam bliska
sercu osobe czerwiec,lipiec
sierpien...minely w depresji i palacej
zalobie..
we wrzesniu zbierac zaczelam sily kiedy w
pazdzierniku liscie na drzewach sie zlocily
znow radosc i usmiech na mej twarzy
zagoscily.. w listopadzie stalam znow nad
grobem i wspominalam ta cudowna osobe..
grudzien choc zimno i ciemno nie straszny
mi jest...bo Ty moj najdrozszy wciaz jestes
ze mna...
zegnaj 2007 obysmy sie wiecej nie
spotkali...
wszystkim bejowiczom zycze cudownego sylwestra i najlepszego co mozecie sobie wymarzyc w tym nowym 2008roku
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.