Zimowe dramaty
Ranek wstawał powoli
właśnie zorza bielała,
z domu wyszła zimnego
tylko w skórę ubrana.
Zgrabnym krokiem podąża
wzrokiem teren lustruje,
w progach karczmy przystaje
tkniętej czasu pazurem.
Stoły świecą pustkami
nędza z kąta skowyczy,
strach się w oku pojawia
spływa kroplą goryczy.
Smutna wizja się rodzi
głodu ostra siekiera,
chociaż jeszcze się rusza
jednak wolno umiera.
Słaba w podróż wyrusza
z wielkim trudem oddycha,
padnie martwa na polu
śniegu puchem przykryta.
Komentarze (13)
naga prawda, która wszędzie dociera.......:(no tak
zrozumiałam, a może źle ?
Dla mnie to "naga prawda" o życiu. Nietrudno w tym
życiu stracić wszystko, pozostając jedynie z ciałem
obleczonym w skórę, nawet bez ducha. Dobrze jeśli ma
się wtedy Przyjaciół, inaczej ginie się gdzieś w polu.
Pozdrawiam!
Idolku , albo głodne i wynędzniałe zwierzę , albo sama
nędza , wizja bytu wielu ludzi, nie tylko zwierząt.
Bardzo mnie poruszył Twój wiersz, nie smutny ,
dramatyczny.
wiersz jest smutny...ale prawdziwy real z zycia
...pozdrawiam
Poruszający wiersz.... ciekawie opisujesz dramat
biednego zwierzęcia (tak wnioskuję z wiersza, że
chodzi o zwierzę), aż się serce kraje... a przecież to
się dzieje wokół nas...
opisany czyjś dramat...treść dociera
Budzi refleksje, tętni grozą, tajemniczy:)
realistycznie... MOCNE!
Ładny i ciakawy wiersz. Daję!!!+
Piszesz o tajemniczej postaci ubranej w skórę. Twój
wiersz jest pełen smutku, bez względu na postać którą
opisujesz. Pozdrawiam:)
Smutny koniec ale bardzo mi się podoba.pozdrawiam!
bardzo smutny wiersz, kim jest ta postać ubrana w
skórę? mnie się kojarzy z zagłodzoną sunią... bardzo
mi smutno
smutny lecz piękny wiersz.