W zimowym ogrodzie
Odchodzisz-
Do czego to podobne?
Bez pożegnania
Za to z uśmiechem na ustach
Usychasz-
Jak tak możesz?
Zostanie po tobie
Tylko czarny, kruchy płatek
W moim pamiętniku
Usypiasz-
Dlaczego za dnia?
Czyż nie mogłeś w mroku czekać
Na zimną przyjaciółkę?
To przecież tak romantyczne.
Zdradzasz mnie, miły mój.
A przecież obiecywałeś
Że nie odejdziesz
Wraz z ostatnim tchnieniem jesieni
Ze na mnie na słońcu zaczekasz
Więc dlaczego w jej oczy spoglądasz
Z należnym MNIE uwielbieniem?
Cóż jej twarz w Twych myślach
Cóż jej dłoń w Twej dłoni
A w oczach zamglonych chłód
Jej zimowego ogrodu
Obudź się, miły mój,
To nie ja!
Oto śmierć. Moje lustrzane odbicie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.