Zjedzona miłość
Znowu sama nad kubkiem kawy
Niby aromat jej uwodzi
Ale chyba już nie mnie
Teraz oczarować może mnie tylko prawda
Której tak niewiele
Codziennie słyszę to samo: kocham
Znaczenie słowa zawisło gdzieś w górze
I dynda tam bezsamotnie
Czy mógłbyś pokazać swą miłość inaczej?
Może zrób coś głupiego
Raz na jakiś czas zaszalej
Wiem, będziemy tkwić tak bez końca
Ja z obiadem będę czekać
A Ty, zmęczony po pracy
Nawet nie wiesz, co zjadasz:
To nasze
U c z u c i e
Przecież...
Codziennie małymi porcjami
Ubywa go z naszego życia
Szkoda, bo przysięgaliśmy
Że na zawsze razem
Wybacz, ale zapomniałeś gotować dla mnie
Nie nakarmiłeś mnie miłością
I już jej nie ma
Skończyły się zapasy
Spiżarnia pusta
Komentarze (2)
Gorzki wiersz o szarej codziennosci zabijającej barwy
uczucia. Nie warto obarczać winą drugiej strony, lecz
samemu coś z tym zrobić. Przecież oboje odpowiadacie
za wasz związek.
Ładne klimaty podoba mi się forma