W złą godzinę
Dziadek uwielbiał morze:
Ostenda, Mentona, a w 1913 roku pojechał do
Zoppot.
Tu był panem.
Za rubla płacono ponad dwie marki.
Zatrzymał się u Janta-Połczyńskich przy
ulicy Południowej.
Sto metrów od plaży.
Nawet się parę razy wykąpał,
Choć przyciasny kostium uwierał go pod
pachami.
Na męskiej plaży poznał kronprinza.
Grywał z nim później w tenisa.
Wilhelm zaprosił go też do Waldoper na
Zigeunerbarona.
Kiedyś siedział z przyjaciółmi na tarasie
Kurhausu,
Patrzył na tłumy kuracjuszy.
Od swojego stolika widział skwer i molo.
- Chciałbym tu zamieszkać – powiedział.
W złą godzinę.
33 lata później osiedlił się tu wygnany z
domu mój ojciec.
Komentarze (17)
Czasem tak bywa.Ciekawa historia.Pozdrawiam.
ależ niesamowita i warta poznania historia
- moje "chciałabym tu mieszkać" też się spełniło - ale
poczytuję to jak spełnienie marzeń - a tu puenta
wciska w fotel...
Ciekawa historia rodzinna. A ja tyle lat i nigdy w
Zoppot nie byłem ....
Ciekawie i wartko treść płynie,
a historia jak widać lubi zataczać koło.
Dobrej nocy życzę,
dzięki za wgląd...
...a mnie się to kojarzy z monologiem Otisa,
wygłoszonym na temat jego życia do świeżo poznanych
przez niego Asteriksa, Obeliksa i Panoramiksa w czasie
budowy pałacu dla Cezara, w filmie pt.'Asteriks i
Obeliks - misja Kleopatra'
kilometrowy wywód na temat jak rośnie marchewka;
pozdrawiam Michale:))
PS: Wiktor - to co uważasz za moją erudycję to jest
tylko pracowitość. Np. w tym wierszu sprawdzałem
repertuar Opery Leśnej i kurs marki w rublach w roku
1913. (W lipcu w Warszawie rubel kosztował 2,067 RM,
Nie znalazłem kursu w Wejherowie - bo Sopot leżał w
powiecie wejherowskim. W Berlinie płacono za rubla
2,048 RM.)
Dziękuję a odwiedziny.
Pp - z zasady wyrazy niemieckie piszę według polskich
reguł (czyli małą literą (tu masz tak napisanego
kronprinza). Kurhaus, Waldoper i Zigeunerbaron - też
według polskich reguł - piszę dużą literą, jako nazwy
własne.
Wiktor - Rzeczywiście urodziłem się w Sopocie i
rzeczywiście w momencie urodzenia byłem mały. A więc
za co mam się obrażać?
Jastrzu! - ten "mały Michalek" może być odczytywany
całkiem źle. Chodziło mi wyłącznie o noworodka a
później - brzdąca. - na koniec- erudytę i znakomitego
poetę, człowieka pelnego zyczliwości, obdarzonego
cieplym kpiarstwem i znakomitym poczuciem humoru. -
Tylko tyle, bo przecież nic więcej nie wiem.
Z uwagi na moje wrodzone lenistwo - nie jestem w
stanie w pełni docenić walorow utworu. Zauważam jednak
dobrze oddany klimat wypoczynku zamoznych w kuracyjnej
- wczasowej miejsowości. Podoba mi się w calości, a
zakończenie - niespodziewane zupelnie jest - super. -
No i mały Michalek urodzil się w Sopocie. - Świetny
klimat.
Pozdrowki serdeczne z Warszwy:) - w ktorej osiedlili
sie moi Rodzice:)))
Znakomity.
dein Opa sorry
Ostenda to był ulubiony wówczas Kurort dla bogatych
utracjuszy. Przelicznik rubla w stosunku do marki
bardzo korzystny jak widzę.
Jedna uwaga - masz spolszczone wyrazy niemieckie z
zachowaniem prawidlowości niemieckiego zapisu
rzeczownika z dużej łitery. Ale to nie jest zarzut,
lecz Twoja (z duęej litery to piszę) oryginalność
stylu. Bardzo ciekawe wspomnienia .Lubie cytac takie
teksty.
Pozdrawiam peela - dziadka kuracjusza i oczywiście
autora - czyli Ciebie:))
Soll dein Oma die Ohren steif halten
Hoilla ri a ho
Patrząc wstecz można wiele znaczeń przypisać faktom,
które się po latach zdarzają... Ciekawie opowiadasz.
Pozdrawiam serdecznie :)
historia lubi płatać figle...