Złotej Stalówce Feminie
feniks z popiołów rodzi się ponownie
nie martwi go koniec żywota
łzy jego martwych obudzą
kamienie zmiękczą, rany zagoją
przyjdzie dzień, który słońcem zaświeci
zapuka w okna nieba błękitem
wtedy feniks najpierw malutki
urośnie, bo w sercu jego miłość
nieważne czy pośród stęchłych aromatów
czy pośród bzu zapachu wzleci
skrzydła rozwinie i łzy złote
nie smutku lecz życia popłyną
i nocą gorącą przy muzyce skrzypiec
zaśpiewa feniks swą pieśń
i jedno pióro spośród wielu
odda tym, którzy zwątpili...
Komentarze (1)
no szkoda ,ze tak się stało... ((
pozdrawiam serdecznie))