Złudzenie..?
są takie dni kiedy niebo spada mi na
głowę
spokoju szukam pośród czterech głuchych
ścian
w wędrówce spojrzeń tli się płomień
szklane mury szydzą głośno z moich myśli
nie chcę słyszeć lecz przestać już nie
mogę
pod powieką chowam wstyd
odkrywasz drugą stronę mojego istnienia
jesteś tutaj
tylko ja i ty
mgła otula
czy to koniec czy początek?
jesteś moim snem
jawą czy wspomnieniem?
egzystencja realna aż do bólu
w krwioobiegu czuję każde twe
westchnienie
zapętlamy czasoprzestrzeń
nasze cienie tańczą dumnie nie chcąc wrócić
tu na ziemię
tracę rozum czy znajduje właśnie siebie?
balansuje między pragnieniem a spełnieniem
przemierzam bezszelestnie każdą krawędź
cielesności
spojrzeniem maluję obraz niewinności
oddalasz się
wyobraźnia unosi się w pyle bezsilności
i tracę zmysły
upajam się marą
nie chcę wiedzieć czy spadnę czy wzniosę
się w otchłani prawd
zdmuchnij proszę brutalny świt
w objęciach zatrzymaj tchnienie
pocałunkiem obmyj duszy strach
i trwaj
wpół świadomości trwaj
pachnącej stokrotkami...
Komentarze (3)
Romantycznie :)
Pozdrawiam.
ładnie o miłości która w spełnieniu unosi w
czasoprzestrzeń.
Pięknie, romantycznie, miłośnie,
"pocałunkiem obmyj duszy strach", pozdrawiam
serdecznie.