Zmarznięta drogą do domu wracam
Na tle czarnego bezgwiezdnego nieba
Skamieniałe mrozem przydrożne drzewa
Wracam samochodem tą droga co dzień
Latem o tej porze, złotem słońce
zachodzi
Droga ośnieżoną jak granitowy kamień
szary
Czerń nocy nade mną w reflektorach
zawisła
Gdzieś za tysięcznym drzewem dom mój
mały
Nieś mnie strumieniu, tęskno w moich
myślach
Powtarzaj ciągle nie łudź się pośpiechem
Zasypana droga, szybka jazda jest dziś
grzechem
Niech tobą jadąc w ciemności szybkość nie
targa
Miej ją przed oczyma i jej kochane imię, na
wargach
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Poetazeslaska.SimpleSit.com
Komentarze (3)
ładny,rozmarzony wiersz.Pozdrawiam:)
Ślicznie, pozdrawiam
Ładnie Bolesławie:-)
Pozdrawiam:-)