...znowu melancholia jesienna...
szare wierzby z obdartą korą
każda w szaro-zimnym dżdżu moknie
są stłoczone nad rzeczką szarą
jednak każda moknie samotnie
te wierzby choć zwykłe to płaczą
nad rzeczką rozlaną rozpaczą
a las smutkiem w drzew szarości się
rozszumiał
a wiatr smutku prostej pieśni nie
zrozumiał
i wiał
zimny się znęcał
konary drzewom wykręcał
wpadł w szał
a potem w bezlistnych wierzbach stracił
siły
może go zawstydzonego odmieniły
wierzby mokre stare i szare
ponure a pachnące nadzieją
że w słońcu ogrzane wiosną
choć na chwilę się zazielenią
i poproszą wiatr o ochłodę
takie znowu radością młode
Komentarze (8)
tak jak miłość człowieka odmienia tak wiosna
drzewa,myślę, że mimo jesiennej melancholii w wierszu
jest maleńka nadzieja na zmiany...
melancholia jesienna daje się już we znaki .. pięknie
to opisałaś... )))
Ale zrobiło mi się melancholijnie... ten obraz zimnej
jesieni i zaraz potem pięknej wiosny... hmmm jestem
pod wrażeniem. Ściskam, M.
Taka melancholia jesienna już coraz częściej nam się
zdarza...Twoją ubarwiają pięne słowa wiersza.
szara rzeczywistość jesieni i jej niedomagania
odkryte we wierszu szybują nadzieją zmartwychwstania
na wiosnę i budzą się z jesienno-zimowego snu
te wierzby jak serca choć stare tylko czekają na
ciepłe słowo i słońce -śliczny wiersz
Piękny wiersz...bardzo miło sie go czyta:)
Wrocilam wspomnieniami do dzieciecych lat, szaruga
jesienna a w rodzinnym domu cieplutko! Piekny,
melancholijny wiersz, czytalam z przyjemnoscia.
Dziekuje!