A życie toczyło się dalej
kontynuacja "Listu do Boga"
I napisałam list do Boga
myślałam że wezwie mnie w nocy,
lecz niech to będzie dla Was przestroga
Miłosierny nie udzielił mi pomocy.
Więc pismo moje nie dotarło szczęśliwie
lub wręcz przeciwnie - takich miliony,
a On spogląda pogardliwie
mówiąc " Żaden z nich nie będzie
zbawiony!".
"Dar mój jej się nie podoba?!
a niech idzie do Lucyfera,
będzie nowa otchłani ozdoba
prezentów przecież się nie odbiera".
Co ja teraz mam zrobić
gdy piekło już mi gotowe,
czy duszę moją zhańbić?
czy błagać o nadzieje nowe?
Jedyna ma szansa to skrucha
dlatego modlę się doskonalej,
i proszę Ojca, Syna, Ducha
by życie jednak toczyło się dalej...
Komentarze (3)
cóż mogę rzec... stałaś się poetką :)
Droga Anki otóż sądzę, że już najwyższy czas aby po
tych dwóch poprzednich listach napisać kolejny-
naprawdę optymistyczny. Spróbuj! Rozejrzyj się!
Uwierz! Życie- to prawda,jest ciężkie, ale jeżeli
otaczają Cię prawdziwi przyjaciele to o co chodzi?
Piszę tak, chodź sama na nie narzekam, ale cóż,
narzekający najmniej ceni sobie narzekanie u innych-
hipokryzja- rozumiesz? Co dalej tyczy się Twojego
pięknego wiersza, zwrotka 3 powala na kolana, a aby
nie za bardzo nie słodzić, napisze Ci,że należałoby Ci
jeszcze popracować nad zwrotka 4. To już koniec tej
wypowiedzi... trzymam kciuki i optymizmu, optymizmu,
optymizmu, bo z Twoich wierszy wynika,iż jesteś
naprawdę wspaniałą osobą- wartościową- mam nadzieje że
mam rację :)
bo wiara potrefi czynic cuda:)