życiowe pytania
Kiedy byłem małym chłopcem mama mnie
pytała,
dokąd to tak ciągle biegam, pędząc niczym
strzała,
czy nie jestem może głodny i jak tam
koledzy
i dlaczego wieczorami siedzimy na
miedzy?
Kiedy byłem kawalerem dziewczyny pytały,
czemu ciągle się rumienię, czyżbym był
nieśmiały,
jaką muzę lubię słuchać i czy zbieram
znaczki
oraz, po co wieczorami siedzę u
sprzątaczki?
Kiedym z lubą się ożenił stale mnie pytała,
czy mi zupa przypalona bardzo smakowała,
jak mi leci w mojej pracy i czy szef jest
miły
oraz czemu wciąż na szyi mam napięte
żyły?
Dzisiaj jestem starym wdowcem, nikt o nic
nie pyta,
czasem przyjdzie w odwiedziny z opieki
kobita
i fakt jedno na dzień dobry zadaje pytanie,
takie że się mózg lasuje, dusza w pionie
staje.
Tutaj przerwę mój monolog, by tekst trzymał
grację...
- Proszę powiedz, o co pyta?
- O mą defekację!
Komentarze (24)
Świetna satyrą pozdrawiam telefonicznie
zgrabniusi wiersz, wesoły i smutny zarazem
Trzeba było ją tym stolcem,
albo innym męskim kolcem.
Pozdrawiam Szuflafdo ha ha nie mogę.
Dziaduniem być, stolec oddawać, życiu się nie
poddawać. Taki to los starego człowieka. Czyżby
niedługo i mnie to czeka?
Fajny, refleksyjny wiersz o życiu od czasu młodości do
smutnej starości.
Pozdrawiam. Miłego wieczoru :))
zmegi@,eleonora12-80@ puentę napisało samo życie,
dziękuję paniom za odwiedziny
kłaniam:))
Bardzo fajny wiersz i podoba się puenta:)pozdrawiam
cieplutko:)
Mogę tylko współczuć ale wiersz fajny jak ta lala moc
serdeczności
Marcinie, bo życie większości warte właśnie tyle, co
to pytanie
kłaniam:))
Po przeczytanej puencie jeszcze długo się śmiałem...
super historia o ludzkim życiu :)