Żywot
Śmierć już prosiłem by mi dała,
Bez cierpień żywot zakończony.
A ona tylko w głos się śmiała,
Byłem tym śmiechem zatrwożony.
Śmierci błagałem uniżenie,
By zakończyła żywot trwale.
A ona miała me cierpienie,
Za nic, i próżne były żale.
Śmierci żądałem doskonałej,
Inna nie wchodzi w grę istnienia.
Ona mnie miała za nic dalej,
Także daremne me cierpienia.
Wreszcie zmusiłem śmierci straże,
Do rzetelności dziwnej woli.
Będę dochodził swoich marzeń,
Na inne życie nie pozwoli.
Komentarze (5)
Jesteś niespokojnym duchem, trzeba delektować się
życiem do samego końca..
Brrr. Nie wyobrażam sobie prosić o śmierć. Bez względu
na wszystko. Dramatycznie zabrzmiał Twój wiersz.
Pozdrawiam :)
Takie igraszki mają swój kres - ładnie
Śmierć przyjdzie, kiedy zechce. Ładnie. Miłego dnia
a co śmierć jest doprawdy nie wiem , coś co w sercu
niecierpliwie chlusta/Tuwim/ Ty próbujesz ją
obłaskawić. pięknie