Żywot rozwarstwiony
Otulmy serce liryki opieką.
To tak potrzebne- pośród świata pędu.
Najczulsze duszy struny poruszmy.
I niechaj stale drgające będą.
Zmysły się każdym wersem karmią,
spod pióra płynie dlań ożywcze mleko.
Dotykam ciszy tajemnej,
Żywota rozwarstwionego.
W rozpaczliwym wołaniu
Myśl ukryta tęskna.
Szukam wciąż tych spraw drobnych.
Jakże do innych rangą niepodobnych.
Cicha mozaika. Nocne bryllowanie.
A wszystko w jednym splecione geście.
Uśmiech poprzez łzy- wspomnienie o
Erneście...
Komentarze (2)
Bardzo dobry wiersz!
Ciekawe jest to rozwarstwienie naszego życia, często
nawet te warstwy dzielą się na kawałki... z których
powstaje "cicha mozaika" tęsknot.
"Nocne bryllowanie" z poezją, jako antidotum na
tęsknotę za Ernestem (Bryllem).
Piękne metafory!
Serdecznie Cię pozdrawiam, zachwycona Twoim wierszem!
to prawda, liryka najczulsze struny duszy porusza.