A gdy zostaniesz sam...
Siedzę samotnie przed szklaną taflą,
Sen rozrywa mi co chwilę usta
I cudownym lepiącym się czasem
Pozwala wędrować powiekom
Słowa wylewają się spod palców
Śmieszne malutkie krzaczki
Nieznane w swej magii
Wyrywają kształt z pustki bieli
Bursztynowy płyn zalewa pustkę
Z każdym łykiem coś się rodzi
Budzi głęboko we mnie
Przeciąga się i mruczy
W rytm bicia mego serca
To szalenstwo pustki
Nienazwana choroba każdego z nas
Ty co czytasz też tak siedzisz
Też samotnie, też z mruczeniem w głebi
serca.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.