ja....
Z morskiej piany wyłania się
...człowiek...
oczy przeszyte wielkim cierpieniem,
usta zaciśnięte i w głaz przemienione
serce,
w kręgu tajemnic wciąż się obraca
niszczy wszystko co kiedyś kochał
tak delikatny kiedyś
teraz z siłą atlety burzy to co budował,
był wielkim uczonym, pisał wiersze,
budynki piękne projektował,
aż dnia pewnego gdy obudził się
w "złotej komnacie"
zrozumiał że pękło w nim wszystko co
cenił
został sam, całkiem sam na ziemi
odtąd smutny, zły i zgorzkniały
przemierza lasy, łąki i pola
szuka serca co zardzewiało
oblodziło i mniej bolało...
to ja... potworem się stałam
taki los świadomie wybrałam.
Komentarze (1)
Bardzo ładny wiersz i wspaniałe zakończenie. Przyznał
się do winy. Pozdrawiam.