Kobiecość jak woda w rzece
Jestem kobietą
w gładkiej skórzanej sukni,
lecz moja cielesność nieodnawialna.
Każdy dzień zmywa po trochu,
choć ciało wciąż dotykalne, wrażliwe,
a w nim upór, pragnienie czułości.
A życie rozmnaża się, kłębi,
kocha się z drugim życiem
i znów powstaje żywe,
by już z pierwszym krzykiem
zmierzać ku niebytowi.
Ten sam nurt porywa wiersze,
jest bardziej bystry
niż wszystkie moje słowa,
co zginą z ostatnią miłością
w nieodgadnionym.
Komentarze (7)
To "gdzieś" niepotrzebnie krzyczy, moim zdaniem,
dobrze się czytało, choć temat wielokroć powielany,
ale tu ze smakiem.
i znów powstaje żywe,
by z pierwszym krzykiem
już zmierzać ku niebytowi........każdy dzień życia
zbliża nas do dnia śmierci, jakie to przykre i
niestety prawdziwe :))))
Jak zawsze trafnie i mądrze, choć tym razem smutno.
Pozdrawiam.
cieszmy się życiem tu i teraz bo czeka nas
nieuchronne, że kiedyś nas nie będzie... przeminiemy.
My odejdziemy, a po nas zostanie, to smutne
przemijanie! Pozdrawiam!
ciekawy o naszym przemijaniu ...temat jak rzeka i tak
samo nasze życie ...ładny ...pozdrawiam ciepło
Powiało smutkiem, na przemijanie nie ma
atydotum.Czekamy na twoje pełne uczuć i emocji
wiersze.