Raz teściowa...
Raz teściowa tak do zięcia
Ty mi nie gnieć tak dziecięcia
Zięć się zrobił purpurowy
Lecz nie stracił chłopak głowy
Mama – w gardle mu utkwiło
ale ciągnął dalej miło
-złe wyciąga wnioski
niepotrzebne są te troski
Tak się dzieje u każdego
U młodszego, u starszego
Czyżby córka się skarżyła
I niezadowolona była
Ja czytałem, oglądałem
Z kolegami rozprawiałem
Wszyscy robią to tak samo
Jedni w nocy inni rano
Tu teściowa nań spojrzała
Lewa brew jej lekko drżała
Ty mój zięciu coś nie chwytasz!
Ty jej nie gnieć jak ją witasz!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.