* (pewnego dnia...)
pewnego dnia
staliśmy razem na balkonie
ja
analizowałam swój skok sprzed miesiąca
ty, moje pośladki
nie zmieniły się
księżyc wybuchł jak petarda
i strużyny gwiazd
obsypały nas
palcem obrysowałeś moje plecy
drgnęłam
gdy poprowadziłeś go wzdłuż
wiem czego chciałeś
ja też chciałam
ale pochylając się przez barierkę
widziałam siebie
rozbitą
na betonie
5 pięter niżej
autor
Marta Surowiecka
Dodano: 2017-08-19 23:32:27
Ten wiersz przeczytano 449 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (2)
Bardzo wymowne.
Witaj... pomyslalam ze peel stoi na balkonie i teskni
za peelka z bliskoscia jaka ich laczyla... nie wiem
moze glupio podazam ale peelka dla mnie jakby byla
duchem, ktory przy nim sie znajduje...jej juz nie
ma... a moze dopiero planuje skok z piatego pietra...
Moc serdecznosci Marto.